Wracając do tematu i nawiązując do wspomnianej kawy, od słowa do słowa, pojawił się wątek bullyingu, czyli znęcania się i przemocy. To temat, obok którego dziś nie przechodzę obojętnie. Z różnych powodów. Między innymi dlatego, że przemoc bezpośrednio i mnie dotknęła. Przyglądając się mojemu rozwojowi osobistemu i zawodowemu, dziś widzę jak wielkie piętno odbiła na moim życiu osobisty i zawodowym. Należę do tych raczej wrażliwych osób, co też powoduje, że po niektórych sytuacjach do dziś się zbieram, ale coraz to świadomiej wstaję na nogi.
Czym skorupka nasiąknie
Pierwszy raz z przemocą miałam kontakt już w przedszkolu, w tzn. maluszkach. Czyli miałam jakieś 3-4 lata. Do mojej grupy chodził chłopczyk, który siał postrach w całej grupie. Oberwało mi się od niego kilka razy. Za co? Za nic. Tak przynajmniej mi się wydaje, że za nic. Pamiętam też, że kilka razy podejmowałam rozmowy z dorosłymi o tym co się dzieje. Pamiętam, że zostało to zamiecione „pod dywan”. Może się mylę, ale jako przedszkolak, tak to właśnie pamiętam. Nie zaopiekowano się ani mną, ani tym chłopaczkiem, który najwyraźniej potrzebował jakiegoś wsparcia, skoro nie radził sobie ze swoimi emocjami i potrzebował bić, szczypać i kopać. Być może potrzebował dać emocjom ujście. Trwało do kilka lat, do momentu, kiedy chłopczyk poszedł do pierwszej klasy. Był rok starszy. Moja zerówka, upłynęła całkiem miło. Po zerówce, podstawówka. Tam od czasu do czasu pojawiały się epizody związane z tym chłopakiem, ale ze względu na to, że życie zdążyło mi pokazać, by go unikać, tak też starałam się nie wchodzić mu w drogę.
Wejście w schematy i przekonania
Nie tylko moja historia
Czasy podstawówki, to też wspomnienia momentów, kiedy byłam świadkiem przemocy psychicznej i fizycznej wobec innych osób. W szkole, na placu zabaw, odwiedzając koleżanki w ich domach. Pamiętam sytuacje, kiedy dziecko krzywdziło dziecko. Niestety byłam świadkiem też sytuacji, kiedy to dorosły krzywdził dziecko. Bezradność tego dziecka spowodowała samookaleczanie… Na szczęście ta historia ma dobre zakończenie – dziś wiedzie szczęśliwie życie, we wspierającym się związku.
Jak z deszczu pod rynnę
Kolejne lata mojego życie i sytuacji przemocowych, to „jak z deszczu pod rynnę”. Wylądowałam w zawiązku, gdzie obrywało się za „źle pokrojoną marchewkę”, przedmioty latały w powietrzu… Być może opowiem innym razem. Chyba nie mam w sobie jeszcze tyle gotowości, by o tym pisać. Dodam tylko, że moje wyjście z „koła przemocy” ma swój „happy end”. Dziś żyję w bardzo wspierającym się związku. Mój mąż, to jednocześnie mój najbliższy przyjaciel.
Mam świadomość tego, że przerwanie schematów ulegania przemocy, samo by się nie zadziało. Podjęcie decyzji o tym by coś zmienić, nie było dla mnie łatwe. Tak naprawdę sytuacja była już tak zła, że nic innego mi nie pozostało, jak sięgnąć po wsparcie. Mam poczucie, że czym bardziej się jest osaczonym przemocą, tym trudniej podjąć decyzję o zmianie. Każdy człowiek ma swoją historię, która nierzadko zaczyna się już w pierwszych latach życia. Każdy ma swoje powody, które powodują, że łzy do oczu się cisną. Dla mnie najtrudniejsze było poczucie bezradności, taka niemoc. Niemoc które nie odpuszcza. Sięgnęłam po wsparcie, poszłam w rozwój osobisty, potem zawodowy i znów osobisty… dziś wiem, że nie na wszystko mam wpływ, ale na dużo rzeczy mam. Dzieciństwo pokazało mi, że sięganie po pomoc nie przynosi pomocy. Na szczęście dorosłe życie, pokazało mi, że może być inaczej. Pomogli mi rodzina i przyjaciele, organizacje wpierające rodziny, adwokaci, policja…
Doświadczanie długotrwałej przemocy
- wybieramy „niereagowanie” i zaczynamy traktować przemoc, jak naszą codzienność;
- dochodzimy do tego, że sami zaczynam tłumaczyć osoby, które nas krzywdzą;
- nie mamy odwagi na realizację swoich celów i marzeń, bo tyle razy nam powiedziano „jesteś nikim”, że zaczynamy w to wierzyć;
- wiara w siebie maleje niemalże do zera, a poczucie bezradności rośnie;
- poczucie wartości malej tak bardzo, że usuwamy się w cień;
Jak jest Twoja historia?
Widzisz przemoc i nie wiesz, jak zareagować?
Dotrzymana obietnica
- jeśli jesteś rodzicem, by nauczyć dzieci reagować na przemoc; wysłuchiwać z uważnością, bo być może dzieje się coś, o czym nie mają odwagi lub nie wiedzą jak powiedzieć; by obserwować też jak zachowują się wobec innych;
- jeśli pracujesz z dziećmi, by wysłuchiwać każdego podopiecznego z uważnością; by reagować na niewłaściwe zachowanie wspierając obie strony; bo przecież dziecko wyrządzające komuś krzywdę, to często dziecko, któremu dzieje się krzywda;
- jeśli widzisz, że coś się dzieje o kogoś z twoich znajomych, by dać znać, że jesteś i że można na ciebie liczyć; dodaje to odwagi do podjęcia decyzji i zmiany;
- jeśli wyrządzasz komuś krzywdę, by sięgnąć po pomoc dla siebie; są specjaliści, którzy cię wesprą w twojej zmianie na lepsze;
- jeśli doświadczasz przemocy, by pamiętać o tym, że da się coś z tym zrobić; jeśli nie wiesz od czego zacząć, pisz do mnie śmiało, postaram się coś podpowiedzieć;
Nie ma reguły
Podejrzewam, że większość moich znajomych, nigdy by nie pomyślała, że jeszcze nie tak dawno, przemoc była moją codziennością. Zwykle jestem postrzegana jako zaradna, silna i z zasadami, optymistka. Myślę, że tak jest. Więc jak to się stało? …myślę, że zostałam osaczona przemocą maleńkimi kroczkami, sprytnie i niezauważenie.
Bądźmy uważni i reagujmy
Coach & Trener SPOCO®
Od 2015 roku wspieram ludzi w rozwoju osobistym i zawodowym. Zapraszam!
Samo się nie zrobi.
Działaj i poszerzaj horyzonty z Business & Life Boost Formułą!
All rights reserved 2020 © Ewa Potopianek
kontakt@ewapotopianek.pl
6 komentarzy
Dziękuję za Twój szczery wpis! Ja niestety w szkole również poznałam czym jest przemoc. I niestety reakcje zwykle były „takie jest życie”… Dzisiaj jestem na to bardzo uczulona…
Super, że piszesz. Wierzę, że dodaje to odwagi innym, by też podnieść głos i pokazać sprzeciw przemocy.
Super Ewa,ze o tym piszesz.Bardzo trudno mówić o tych traumatycznych doświadczeniach.Wiem o tym doskonale,ponieważ żyłam w związku,gdzie była przemoc prawie 30 lat.Dzieki rodzinie,bardzo silnej woli oraz zmianie środowiska udało mi się po latach od tego uciec.Teraz jestem nareszcie spokojna i nie boje się już tego głosu czy jego powrotu do domu.Wszelkiej przemocy mówię NIE.Staram się tez reagować,gdy mam podejrzenie przemocy.Pare lat temu poznałam w pracy młoda dziewczynę,która opowiadała o swoim związku gzie była przemoc.Staralam się po swoich doświadczeniach doradzić co ma zrobić,jak zmienić swoje życie,zeby godnie i spokojnie żyć bez przemocy.
Gratuluję Ci podjęcia decyzji o zmianie. Takie opowieści niosą innym nadzieję na lepsze „dzisiaj”. Dziękuję za podzielenie się swoją historią.
Ewa super,ze o tym piszesz.Bardzo trudno mówić o tych traumatycznych doświadczeniach.Wiem o tym doskonale,ponieważ tkwiłam w związku gdzie panowała przemoc przez prawie 30 lat.Do dzisiaj nie jest mi łatwo o tym mówić.
Dziękuję za Twój komentarz. Wierzę, że wymagał odwagi, bo piszesz, że do dziś nie jest Ci łatwo mówić o przeszłości. Wierzę też, że Twoja słowa będą też inspiracją dla czytelników i być może ktoś postanowi zadbać o swoje lepsze „dzisiaj”. Twój wpis, to kolejny dowód na to, że da się coś z przemocą zrobić. Dziękuję. Tulę i serdeczności Ci życzę.