Skąd pomysł na taki temat? Kilka tygodni temu spędziłam przemiłe popołudnie na kawie z jedną z osób z mojego zespołu. Kawa miała być szybka, a wyszło prawie 4 godziny rozmowy. Zakończone z poczuciem niewyczerpania wątków! Są ludzie, z którymi można gadać całymi godzinami – też tak masz? Moja towarzyszko kawy, jeśli mnie czytasz, dziękuję za rozmowę, jak zwykle było ciekawie!

Wracając do tematu i nawiązując do wspomnianej kawy, od słowa do słowa, pojawił się wątek bullyingu, czyli znęcania się i przemocy. To temat, obok którego dziś nie przechodzę obojętnie. Z różnych powodów. Między innymi dlatego, że przemoc bezpośrednio i mnie dotknęła. Przyglądając się mojemu rozwojowi osobistemu i zawodowemu, dziś widzę jak wielkie piętno odbiła na moim życiu osobisty i zawodowym. Należę do tych raczej wrażliwych osób, co też powoduje, że po niektórych sytuacjach do dziś się zbieram, ale coraz to świadomiej wstaję na nogi.

Czym skorupka nasiąknie

Pierwszy raz z przemocą miałam kontakt już w przedszkolu, w tzn. maluszkach. Czyli miałam jakieś 3-4 lata. Do mojej grupy chodził chłopczyk, który siał postrach w całej grupie. Oberwało mi się od niego kilka razy. Za co? Za nic. Tak przynajmniej mi się wydaje, że za nic. Pamiętam też, że kilka razy podejmowałam rozmowy z dorosłymi o tym co się dzieje. Pamiętam, że zostało to zamiecione „pod dywan”. Może się mylę, ale jako przedszkolak, tak to właśnie pamiętam. Nie zaopiekowano się ani mną, ani tym chłopaczkiem, który najwyraźniej potrzebował jakiegoś wsparcia, skoro nie radził sobie ze swoimi emocjami i potrzebował bić, szczypać i kopać. Być może potrzebował dać emocjom ujście. Trwało do kilka lat, do momentu, kiedy chłopczyk poszedł do pierwszej klasy. Był rok starszy. Moja zerówka, upłynęła całkiem miło. Po zerówce, podstawówka. Tam od czasu do czasu pojawiały się epizody związane z tym chłopakiem, ale ze względu na to, że życie zdążyło mi pokazać, by go unikać, tak też starałam się nie wchodzić mu w drogę.

Wejście w schematy i przekonania

Jak dorosły człowiek, długo nie potrafiłam zrozumieć co powoduje, że nie wspominam dobrze swojej podstawówki. Przecież uczyłam się bardzo dobrze, koleżanki i koledzy zawsze byli. Pamiętam, że tworzyliśmy zgraną klasę. Tak to dziś wspominam. Wracając do przeszłości, przypomniałam sobie… przypomniałam sobie dzień, kiedy mnie pobiły dwie dziewczyny ze starszej klasy, od tak po prostu. Po lekcjach podczas zabawy na szkolnych drabinkach, postanowiły mnie pobić. Kilka kopnięć, targanie za włosy itp. Udało mi się wyrwać i najprościej w świecie uciec. Tak szybko chyba nigdy nie biegłam. Trzęsące się mięśnie długo nie odpuszczały tego dnia. Byłam wtedy może 3-4 klasie. Nie pamiętam dokładanie. Nauczona doświadczeniem z przedszkola, miałam przekonanie, że nie warto nikomu mówić, bo i tak z tym nic nie zrobią. Mam schować sytuację „pod dywan”.
Ostatnio Facebook zaproponował mi znajomość jedną z tych dziewczyn. Upłynęło ponad 30 lat, a u mnie w głowie zatrzymała się myśl, że te osoby wyrządziły mi krzywdę; że nie chcę ich znać. Na tym etapie zakończyła się nasza relacja. Zdjęcia pokazują, że dziś mają swoje dzieci. Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy to pytanie o to, czy ich dzieci też sieją postrach wśród rówieśników? Czy może jest inaczej?

Nie tylko moja historia

W podstawówce było jeszcze kilka osób, których dzieci po prostu się bały. Nie pamiętam czy grono pedagogiczne coś z tym robiło, mocna chcę wierzyć, że zainteresowało się tematem. Wierzę też, że to wyzwanie i dla nich. Sama pracuję z dziećmi i czasem zdarza się zachowanie, które nie powinno mieć miejsca.

Czasy podstawówki, to też wspomnienia momentów, kiedy byłam świadkiem przemocy psychicznej i fizycznej wobec innych osób. W szkole, na placu zabaw, odwiedzając koleżanki w ich domach. Pamiętam sytuacje, kiedy dziecko krzywdziło dziecko. Niestety byłam świadkiem też sytuacji, kiedy to dorosły krzywdził dziecko. Bezradność tego dziecka spowodowała samookaleczanie… Na szczęście ta historia ma dobre zakończenie – dziś wiedzie szczęśliwie życie, we wspierającym się związku.

Jak z deszczu pod rynnę

Kolejne lata mojego życie i sytuacji przemocowych, to „jak z deszczu pod rynnę”. Wylądowałam w zawiązku, gdzie obrywało się za „źle pokrojoną marchewkę”, przedmioty latały w powietrzu… Być może opowiem innym razem. Chyba nie mam w sobie jeszcze tyle gotowości, by o tym pisać. Dodam tylko, że moje wyjście z „koła przemocy” ma swój „happy end”. Dziś żyję w bardzo wspierającym się związku. Mój mąż, to jednocześnie mój najbliższy przyjaciel.

Mam świadomość tego, że przerwanie schematów ulegania przemocy, samo by się nie zadziało. Podjęcie decyzji o tym by coś zmienić, nie było dla mnie łatwe. Tak naprawdę sytuacja była już tak zła, że nic innego mi nie pozostało, jak sięgnąć po wsparcie. Mam poczucie, że czym bardziej się jest osaczonym przemocą, tym trudniej podjąć decyzję o zmianie. Każdy człowiek ma swoją historię, która nierzadko zaczyna się już w pierwszych latach życia. Każdy ma swoje powody, które powodują, że łzy do oczu się cisną. Dla mnie najtrudniejsze było poczucie bezradności, taka niemoc. Niemoc które nie odpuszcza. Sięgnęłam po wsparcie, poszłam w rozwój osobisty, potem zawodowy i znów osobisty… dziś wiem, że nie na wszystko mam wpływ, ale na dużo rzeczy mam. Dzieciństwo pokazało mi, że sięganie po pomoc nie przynosi pomocy. Na szczęście dorosłe życie, pokazało mi, że może być inaczej. Pomogli mi rodzina i przyjaciele, organizacje wpierające rodziny, adwokaci, policja…

Sięgnęłam po rozwój. By odbudować to co zostało pokiereszowane. By wzmocnić to, co zostało osłabione. By odkryć to, co jeszcze do odkrycia. By stanąć na swoich nogach i by w zgodzie ze sobą i światem, podążać tam, gdzie chcę. Nie zadziało się to w jeden dzień czy tydzień. U mnie to kwestia lat i świadomego zadbania o swój rozwój osobisty i zawodowy.
StopPrzemocy
Dziś przemocy mówię głośno STOP. Na stwierdzenia o tym, że „mały klaps to można”, mam ogromny sprzeciw. Uważam, że z jednej strony przemoc rodzi przemoc. Z drugiej strony, uleganie przemocy, rodzi poczucie, że można się na mnie wyżywać, że jestem tym słabszym.  Pomiędzy pewno są jeszcze inne opcje. Każda z nich kształtuje nas i ma wpływ na nasze dorosłe życie.

Doświadczanie długotrwałej przemocy

Doświadczanie długotrwałej przemocy, mocno na mnie wpłynęło. Odbiło się na moim życiu osobistym i zawodowym. Na podstawienie mojego doświadczenia przyszło mi kilka przemyśleń. Doświadczając przemocy jakiejkolwiek, czy to psychicznej, czy fizycznej może być tak, że:

Jak jest Twoja historia?

Być może moja historia przypomina twoją historię. Jeśli tak jest, to wiedz, że wiem, że jest ci mega ciężko! Wiem, że życie w ciągłym strachu jest trudne. Wiem, że długie dni, tygodnie, miesiące, a nawet lata, ma się nadzieję na lepsze jutro. Nadzieję, że los się sam odmieni jak za pomocą magicznej różdżki.
Z całej tej mojej historii, myślę, że jednym z najważniejszych kroków, był pierwszy krok: podjęcie decyzji o zmianie. Bez podjęcia mojej decyzji, choćby ci wszyscy wspierający mnie ludzie stawali na rzęsach, nic by się nie zmieniło. Z całego serca życzę ci lepszego „dzisiaj”, bo jutro, będzie zawsze jutrem.
Do zmiany potrzebna jest Twoja decyzja, wzięcie odpowiedzialności za to jak wygląda Twoje życie i wyjście z roli ofiary. Jeśli w jakiś sposób mogę pomóc, pisz do mnie śmiało! Nie jestem psychologiem ani psychoterapeutą, ale zawsze możemy się umówić na wirtualną kawę i zawsze mogę się podzielić z tobą moimi kontaktami do „wychodzenia z przemocy”.

Widzisz przemoc i nie wiesz, jak zareagować?

Wysłuchaj. Bądź obecny. Przytul. Nie chowaj przemocy pod dywan. Moja sytuacja z przedszkola i brak reakcji na krzywdę, spowodowały u mnie efekt kuli śnieżnej. Przemocy przybywało. Godzenie się na przemoc stało się codziennością. Być może gdyby jeszcze w przedszkolu mnie wysłuchano i powiedziano mi, że to co się stało, nie powinno mieć miejsca, nie ulegałaby przemocy tak łatwo. Nie wiem; być może się mylę. Próbuję to sobie jakoś wytłumaczyć. Nikogo nie obwiniam, bo wierzę, że każdy wspiera tak, jak jest w stanie w danym momencie.

Dotrzymana obietnica

Lata temu, wychodząc ze spotkania z organizacji niosącej wsparcie osobom w przemocy, obiecałam sobie, że jeśli tylko będę mieć możliwość kogoś zainspirować do podjęcia decyzji o zmianie na lepsze, to zrobię to. Obiecałam sobie, że będzie to pewnego rodzaju moje „dziękuję” za pomoc i wsparcie, jakie do mnie wtedy przyszło. Tak jak toniemy pod wodą po cichu, tak w długotrwałej przemocy, zanurzamy się po cichu. Chcemy krzyczeć z rozpaczy, ale nasz głos nie ma dźwięku. Krzycząc, słyszymy swoją ciszę.
Dotrzymując swojej obietnicy, piszę o swojej historii. Piszę o tym wszystkim, by zainspirować do tego, by:

Nie ma reguły

Z przemocą i bullyingiem możemy się spotykać w różnych miejscach. Przybiera różne postacie. Dotyka osoby w różnym wieku. Dotyczy dzieci i dorosłych. Bogatych i biednych. Osoby pracujące i nie pracujące. Osoby na zatrudnieniu i tych którzy prowadzą swoje biznesy. Osoby, którym zdobywanie kolejnych kwalifikacji idzie łatwo, jaki tych, którzy z edukacją mają zawsze pod górkę. …nie ma reguły.

Podejrzewam, że większość moich znajomych, nigdy by nie pomyślała, że jeszcze nie tak dawno, przemoc była moją codziennością. Zwykle jestem postrzegana jako zaradna, silna i z zasadami, optymistka. Myślę, że tak jest. Więc jak to się stało? …myślę, że zostałam osaczona przemocą maleńkimi kroczkami, sprytnie i niezauważenie.

Bądźmy uważni i reagujmy

Bywa, że przemocy „nie widać”. Zapewne jest wiele historii, które nie zostały jeszcze powiedziane na głos. Bądźmy uważni i reagujmy. Jeśli chcesz dołączyć do „Przemocy mówię głośno STOP”, podeślij ten wpis znajomym, udostępnij na swoich social mediach, podziel się moją historią. Być może jest ktoś, kto potrzebuje przeczytać moją historię, by ruszyć z trudnego miejsca, w którym utknął.
Serdeczności,

Coach & Trener SPOCO®

Facebook
LinkedIn

6 komentarzy

  1. Dziękuję za Twój szczery wpis! Ja niestety w szkole również poznałam czym jest przemoc. I niestety reakcje zwykle były „takie jest życie”… Dzisiaj jestem na to bardzo uczulona…

  2. Super Ewa,ze o tym piszesz.Bardzo trudno mówić o tych traumatycznych doświadczeniach.Wiem o tym doskonale,ponieważ żyłam w związku,gdzie była przemoc prawie 30 lat.Dzieki rodzinie,bardzo silnej woli oraz zmianie środowiska udało mi się po latach od tego uciec.Teraz jestem nareszcie spokojna i nie boje się już tego głosu czy jego powrotu do domu.Wszelkiej przemocy mówię NIE.Staram się tez reagować,gdy mam podejrzenie przemocy.Pare lat temu poznałam w pracy młoda dziewczynę,która opowiadała o swoim związku gzie była przemoc.Staralam się po swoich doświadczeniach doradzić co ma zrobić,jak zmienić swoje życie,zeby godnie i spokojnie żyć bez przemocy.

    • Gratuluję Ci podjęcia decyzji o zmianie. Takie opowieści niosą innym nadzieję na lepsze „dzisiaj”. Dziękuję za podzielenie się swoją historią.

  3. Ewa super,ze o tym piszesz.Bardzo trudno mówić o tych traumatycznych doświadczeniach.Wiem o tym doskonale,ponieważ tkwiłam w związku gdzie panowała przemoc przez prawie 30 lat.Do dzisiaj nie jest mi łatwo o tym mówić.

    • Dziękuję za Twój komentarz. Wierzę, że wymagał odwagi, bo piszesz, że do dziś nie jest Ci łatwo mówić o przeszłości. Wierzę też, że Twoja słowa będą też inspiracją dla czytelników i być może ktoś postanowi zadbać o swoje lepsze „dzisiaj”. Twój wpis, to kolejny dowód na to, że da się coś z przemocą zrobić. Dziękuję. Tulę i serdeczności Ci życzę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Opublikuj komentarz

Od 2015 roku wspieram ludzi w rozwoju osobistym i zawodowym. Zapraszam!

Samo się nie zrobi.
Działaj i poszerzaj horyzonty z Business & Life Boost Formułą!

Pomagam w określeniu istotnych celów, odnajdywaniu konkretnych rozwiązań i poszerzaniu horyzontów!

kontakt@ewapotopianek.pl

Masz pytania? Śmiało pisz!

Business & Life Boost LTD

Wielka Brytania, Cambridge

All rights reserved 2020 © Ewa Potopianek

kontakt@ewapotopianek.pl